wtorek, 25 września 2012

Zwiedzanie :)

Mały przerywnik w przeprowadzce :). Teraz mieszkam sobie w Łodzi i postanowiłam odwiedzić Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne. Muzeum te znajduje się na Placu Wolności. Jest jednym z lepszych muzeów archeologicznych , jakie widziałam w Polsce. Ekspozycje są przedstawione w ciekawy sposób,  nawet schodki są zagospodarowane, czytelne opisy, wszystko dobrze oświetlone. Na każdym kroku znajdują się ekrany z interaktywną prezentacją na temat każdego okresu.
Dla amatorów numizmatyki jest oddzielny 3 pokojowy dział monet ze wszystkich okresów :).
Tu link do wszystkich zdjęć jakie zrobiłam w muzeum :Galeria Muzeum Łódź

A tu kilka zdjęć najciekawszych wystaw :) :





























środa, 12 września 2012

Brzoza próba druga.





Po obejrzeniu efektów farbowania brzozą u Olof stwierdziłam , że trzeba ten materiał jeszcze raz przerobić. Moje farbowanie brzozą było co najmniej liche, delikatny odcień zgniłej zieleni i żółci. Poczytałam trochę na temat farbowania brzozą i zmieniłam dwa elementy, które wyszły na lepsze.
1. Użyłam liści brzozy wczesno-wrześniowej. ( wcześniej użyłam dopiero co rozwiniętych listków brzozy, podobno na farbowanie najlepsza jest sierpniowa :) )
2. Do gotowania dodałam łyżeczkę ałunu.

Efekt wyszedł śliczny , zależnie od pierwotnego koloru wełny nasycenia żółtego koloru były różne :).













poniedziałek, 10 września 2012

Wrotycz


Kolejna roślina doskonała do farbowania. Nie potrzeba dużo tego składnika, wystarczy kilka główek zasuszonych kwiatów oraz trochę świeżych liści. 
Wywar gotowałam około godzinki , także godzinę farbowałam w tym wywarze później wełnę.

Tak wygląda wrotycz.



Tak wygląda zrobiona przeze mnie nitka, której kawałek pofarbowałam.
(nie zaprawiana ałunem)


 To są wszystkie nitki, które wzięłam do farbowania wraz z runem.
Zaprawiane ałunem były 3 motki, największy i dwa znajdujące się pod nim.


 Najpierw wszystko zostało namoczone.


 Tu wszystko wyjęte zaraz po farbowaniu.


 A tu już wszystko ładnie wysuszone :)


Z wyczesanego runa od razu zrobiłam niteczkę,
jak widać nie ma różnicy w kolorze czy najpierw farbujemy, a potem przędziemy, czy też odwrotnie.
(Zdjęcie trochę za blade , w rzeczywistości bardziej żywe kolory)

wtorek, 28 sierpnia 2012

Baranki, baranki ....

Ostatnio usilnie poszukiwałam przeróżnego rodzaju czesanek lub zwykłego runa owczego do  ćwiczenia coraz to lepszych nitek , niestety nic nie mogłam znaleźć. Poza tym Alicja podkreślała , że czesanka , maszynowo ułożona nie oddaje efektu ręcznie wyczesanej wełny , pokrytej jeszcze naturalnym tłuszczem owcy. Przypomniało mi się wtedy o pewnej starej skórze, używanej do siedzenia na wyjazdach, która włosie miała w dobrym stanie , natomiast skóra, na której się utrzymywało rozlatywała się w rękach. Niestety nie posiadam czesaków, a nie mam niestety teraz materiałów, do zrobienia historycznych, dlatego zostałam zmuszona do czesania wszystkiego szczotką ... dla kota :). Efekt jednak był zadowalający , najpierw wełnę wyczesałam usuwając zanieczyszczenia, a następnie odcinałam kawałki skóry. :)  Nitki z wełny wychodzą bardzo mocne, lecz troszkę 'poczochrane' ( co jakiś czas wystają pojedyncze włoski) . Nitki z tak przygotowanej wełny robi się jedynie odrobinkę trudniej , niż z przygotowanej czesanki.



po lewej kawałki futra, po prawej samo wyczesane włosie.



taką szczotką wszystko zostało czesane


kawałki futra


wyczesane zanieszyczenia


wyczesane futerko



A to już gotowa niteczka :)

sobota, 25 sierpnia 2012

Zagadeczka -





- z jakiego zwierza to niteczka ? :D







                                                                     Malutka, bo robiona totalnie z ciekawości i na próbę :)

piątek, 24 sierpnia 2012

Świeczki.

Co robić kiedy nuda pożera człowieka, deszcz leje za oknem i nie ma nic ciekawego do roboty ? Można porobić piękne maczane świeczki, które po zapaleniu wypełnią dom słodkim zapachem miodku :D. Jak zrobić takie cudeńka ? Bardzo prosta sprawa . Przygotowujemy sobie warkoczyki zaplecionej z lnianej dratwy oraz topimy wosk w wysokim słoiku ( najlepiej w wysokim i wąskim).
Wosk w słoiku roztapiamy w kąpieli wodnej, tak jak przy wygotowywaniu słoików z ogórkami. Następnie moczymy knot z dratwy w wosku , moczymy w zimnej wodzie wycieramy i formujemy świeczkę. Następnie znów maczamy w wosku , by uzyskać kolejną warstwę, po każdym zamoczeniu świeczki w wosku , zamaczamy ją w zimnej wodzie ,by ta szybciej wyschła. Trzeba jednak pamiętać, by wytrzeć świeczkę po każdym zamoczeniu w wodzie, by nie zrobiły się pod kolejną warstwą brzydkie bąbelki z wodą. Następnie zawieszamy świeczki, o takiej grubości jakiej chcemy i czekamy, aż wyschnął do końca i będą miały cudowny kolor i wygląd. :)

                 



Zabawy z wrzecionem.



Informację i znaleziska na temat przęślików i wrzecion szukałam już dawno - jednak pierwszy raz styczność z pracą na wrzecionie miałam dopiero na Cedynii. Dzięki warsztatom Alicji mogłam poduczyć się robienia nici. Niestety początki z wrzecionem wcale nie są łatwe i efekty nie zawsze są zadowalające. Nitki są za grube lub za cienkie, pękają, nie są równej grubości , są przekręcone lub wręcz odwrotnie.

                                                               Pierwsze starania wyglądały tak (zdjęcia Oli):













Po warsztatach na Cedynii miałam dużą przerwę, którą zmieniła wizyta u Oli i wyjazd na Trzcinicę :D. Dostałam od kochanego Trolla patyczek po pędzelku ( idealny do wyrzeźbienia sobie wrzeciona ) oraz sama na Trzcinica postanowiłam ulepić i wypalić kilka przęślików . Kręcąc wrzecionem marnując kolejną czesankę Oli chciałam rzucić wszystko do ognia, gdy w pewnej sekundzie załapałam każdy ruch pozwalający na zrobienie cienkiej , równej i wytrzymałej nici :D .



Teraz moje nitki wyglądają o niebo lepiej ( dwie pierwsze motki to nitki początkowe - pierwsza zrobiona na Trzcinicy, natomiast druga to dziewicza nitka na Cedynii. , pozostałe nitki to efekt podpatrywania Oli u niej w domku i obecnego stanu rzeczy :) )



Jak widać teraz nitki są cienkie i równe :)

Wypalone przęśliki wyglądają tak:


A Tu w prezencie dorzucam parę znajdek zarówno wrzecion jak i przęślików. Wśród nich możemy zobaczyć dwie szkoły nakładania przęślików na wrzeciono - nasadzone od dołu bądź od góry.