Po obejrzeniu efektów farbowania brzozą u Olof stwierdziłam , że trzeba
ten materiał jeszcze raz przerobić. Moje farbowanie brzozą było co
najmniej liche, delikatny odcień zgniłej zieleni i żółci. Poczytałam
trochę na temat farbowania brzozą i zmieniłam dwa elementy, które wyszły
na lepsze.
1. Użyłam liści brzozy wczesno-wrześniowej. ( wcześniej użyłam dopiero co rozwiniętych listków brzozy, podobno na farbowanie najlepsza jest sierpniowa :) )
2. Do gotowania dodałam łyżeczkę ałunu.
Efekt wyszedł śliczny , zależnie od pierwotnego koloru wełny nasycenia żółtego koloru były różne :).
1. Użyłam liści brzozy wczesno-wrześniowej. ( wcześniej użyłam dopiero co rozwiniętych listków brzozy, podobno na farbowanie najlepsza jest sierpniowa :) )
2. Do gotowania dodałam łyżeczkę ałunu.
Efekt wyszedł śliczny , zależnie od pierwotnego koloru wełny nasycenia żółtego koloru były różne :).
Śliczne kolory :) Myślałam , że ostatnie moje farbowanie w tym roku to to, robione w kwiatostanach nawłoci , ale skuszę się jeszcze, widząc Twoje ładne wełenki, na brzozę i może na kwiatostany trzcin ( podobno piękne zielenie można uzyskać )
OdpowiedzUsuńOOO! Kwiatostan trzcin? Pierwsze słyszę, koniecznie spróbuję bo szukam czegoś co farbuje na piękną zieleń i nie mogę odszukać niestety. A tymczasem może skuszę się na nawłoć :)
UsuńPięknie Żbiku kochany! A ile musiałaś liści nazbierać?
OdpowiedzUsuńA nie dużo , wystarczyła jedna spora gałąź , ten garnek ma może około 4 litrów :)
UsuńBardzo piękne kolory. Gratuluję :)
OdpowiedzUsuń