Wywar gotowałam około godzinki , także godzinę farbowałam w tym wywarze później wełnę.
Tak wygląda wrotycz.
Tak wygląda zrobiona przeze mnie nitka, której kawałek pofarbowałam.
(nie zaprawiana ałunem)
To są wszystkie nitki, które wzięłam do farbowania wraz z runem.
Zaprawiane ałunem były 3 motki, największy i dwa znajdujące się pod nim.
Najpierw wszystko zostało namoczone.
Tu wszystko wyjęte zaraz po farbowaniu.
A tu już wszystko ładnie wysuszone :)
Z wyczesanego runa od razu zrobiłam niteczkę,
jak widać nie ma różnicy w kolorze czy najpierw farbujemy, a potem przędziemy, czy też odwrotnie.
(Zdjęcie trochę za blade , w rzeczywistości bardziej żywe kolory)
Podobają mi się te żółcie :) Widać, że ałun naprawdę dużo daje. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWielka moc tkwi we wrotyczu :) I jest to bardzo trwały kolor .
OdpowiedzUsuń