Co do czasu farbowania, wywar gotuję około godziny , natomiast same wełny około półtorej godziny. Po farbowaniu wełny utrwalam w wodzie z octem.
Taki piękny wrotycz dostałam:
Takie zabawki miałam do dyspozycji (ałun, siarczan miedzi, siarczan żelaza, łyżeczka 2,5 ml):
Tak wyglądał wywar w trakcie gotowania:
A tak po dodaniu jednej łyżeczki każdego z dodatków:
Taki zestaw wrzuciłam do farbowania:
Tu wełenki od razu po wyjęciu:
W międzyczasie wstawiłam suszoną brzozę, w jej przypadku także dodałam siarczanów, głównie po to , aby stworzyć podobne środowisko jak w żelaznym garnku, w którym ostatnio farbowałyśmy:
Tu wełenki się suszą, po kolei wrotycz bez dodatków, brzoza, wrotycz + siarczany:
A tu już pozwijane i wysuszone wełenki, pierwsze zdjęcie przedstawia farbowanie wrotyczem, najbardziej żółta wełna na górze, jest także z farbowania wrotyczem, ale rok temu, był to wrotycz zerwany bardzo późno w okolicy września, co pokazuję , że późniejszy kwiat daję bardziej intensywny kolor. Drugie zdjęcie przedstawia farbowanie brzozą, wełna po lewej str była farbowana suszem, po prawej świeżą brzozą, tu na intensywność barwy wpływa świeżość barwnika:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz