piątek, 24 sierpnia 2012

Zabawy z wrzecionem.



Informację i znaleziska na temat przęślików i wrzecion szukałam już dawno - jednak pierwszy raz styczność z pracą na wrzecionie miałam dopiero na Cedynii. Dzięki warsztatom Alicji mogłam poduczyć się robienia nici. Niestety początki z wrzecionem wcale nie są łatwe i efekty nie zawsze są zadowalające. Nitki są za grube lub za cienkie, pękają, nie są równej grubości , są przekręcone lub wręcz odwrotnie.

                                                               Pierwsze starania wyglądały tak (zdjęcia Oli):













Po warsztatach na Cedynii miałam dużą przerwę, którą zmieniła wizyta u Oli i wyjazd na Trzcinicę :D. Dostałam od kochanego Trolla patyczek po pędzelku ( idealny do wyrzeźbienia sobie wrzeciona ) oraz sama na Trzcinica postanowiłam ulepić i wypalić kilka przęślików . Kręcąc wrzecionem marnując kolejną czesankę Oli chciałam rzucić wszystko do ognia, gdy w pewnej sekundzie załapałam każdy ruch pozwalający na zrobienie cienkiej , równej i wytrzymałej nici :D .



Teraz moje nitki wyglądają o niebo lepiej ( dwie pierwsze motki to nitki początkowe - pierwsza zrobiona na Trzcinicy, natomiast druga to dziewicza nitka na Cedynii. , pozostałe nitki to efekt podpatrywania Oli u niej w domku i obecnego stanu rzeczy :) )



Jak widać teraz nitki są cienkie i równe :)

Wypalone przęśliki wyglądają tak:


A Tu w prezencie dorzucam parę znajdek zarówno wrzecion jak i przęślików. Wśród nich możemy zobaczyć dwie szkoły nakładania przęślików na wrzeciono - nasadzone od dołu bądź od góry.




4 komentarze:

  1. Patrząc na to co kręciło się w Trzcinicy żal, że się na nią nie zebrałam, a mam jakieś 15-20minut drogi...
    Interesowało Cię może kiedyś farbowaniem czarcikęsem? Na zagranicznych blogach widziałam wełenki farbowane tym zielskiem i wychodziły ciekawe niebieskości. Jak dobrze pójdzie to w przyszłym tygodniu z nim zacznę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałam nigdy o tym zielu , teraz zgooglowałam i rzeczywiście kiedyś na łące go widziałam, teraz muszę koniecznie go znaleźć :D - a co do niebieskości urzet niestety bardzo trudno dostać, indygo niehistoryczne , ALEE! przez pewną Norweżkę, która farbuje nie tylko ziołami, a np porostami, czy grzybami wpadłam na pomysł pofarbowania na niebiesko pewnym rodzajem maślaka - na pewno go widziałaś , taki co po obcięciu ogonka farbuje na niebiesko , a woda po ugotowaniu też jest niebieska. Mam jej blog w polecanych , możesz przejrzeć jej metody i barwniki.

      Usuń
    2. To szukaj szukaj ;) mnie dzisiaj mimo przygotowania niestety nie udało się nic zebrać, bo przegoniła mnie burza, ale jeszcze tam wrócę;) Jeśli masz książkę Tuszyńskiej to jest tam wspomniane o czarcikęsie. Było tam coś o fermentowaniu zielska, ale jak to przygotować nic nie pisze.
      Znam tamtego bloga ;) polecam poznać jeszcze wollenaturfarben.blogspot.com autorka pisała tam ostatnio o nawłoci, czyli zielsku, którego jest wszędzie pełno. Co prawda to użyte przez nią to nawłoć kanadyjska, czyli zawleczona, ale są też nawłoce bardziej rodzime np. pospolita choć mniej spotykana (może i ona daje ładny kolor :) Z tego co można znaleźć w necie to po nawłoci może się udać ładny odcień żółtego i co najważniejsze ładna żywa zieleń.

      Usuń
  2. Żbiku... serce rośnie, gdy czytam o Twoich zmaganiach i widzi efekty postępów :)) Plotki przy wrzecionie to mus! :D

    OdpowiedzUsuń