piątek, 26 lipca 2013

Nowa odsłona wrotyczu + brzoza

Piękne barwniki rosną, aż szkoda ich nie wykorzystać :).  Zwłaszcza, kiedy człowiek ma dodatkowe zabawki! Mój luby zebrał mi wielki bukiet wrotyczu , a na początku lipca zerwał i suszył dużą gałąź brzozy. Brzoza dlatego,  bo chciałam porównać efekt farbowania świeżymi liśćmi, a suszonymi.
Co do czasu farbowania, wywar gotuję około godziny , natomiast same wełny około półtorej godziny. Po farbowaniu wełny utrwalam w wodzie z octem.


Taki piękny wrotycz dostałam:

 Takie zabawki miałam do dyspozycji (ałun, siarczan miedzi, siarczan żelaza, łyżeczka 2,5 ml):

 Tak wyglądał wywar w trakcie gotowania:

 A tak po dodaniu jednej łyżeczki każdego z dodatków:

 Taki zestaw wrzuciłam do farbowania:
Tu wełenki od razu po wyjęciu:


W międzyczasie wstawiłam suszoną brzozę, w jej przypadku także dodałam siarczanów, głównie po to , aby stworzyć podobne środowisko jak w żelaznym garnku, w którym ostatnio farbowałyśmy:

Tu wełenki się suszą, po kolei wrotycz bez dodatków, brzoza, wrotycz + siarczany:


 A tu już pozwijane i wysuszone wełenki, pierwsze zdjęcie przedstawia farbowanie wrotyczem, najbardziej żółta wełna na górze, jest także z farbowania wrotyczem, ale rok temu, był to wrotycz zerwany bardzo późno w okolicy września, co pokazuję , że późniejszy kwiat daję bardziej intensywny kolor. Drugie zdjęcie przedstawia farbowanie brzozą, wełna po lewej str była farbowana suszem, po prawej świeżą brzozą, tu na intensywność barwy wpływa świeżość barwnika:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz