Tym razem farbowałam trochę inaczej, za barwnik posłużył mi skrzyp oraz pokrzywa. Wywar przygotowałam wcześniej w słoiku , włożyłam do niego materiały i zamknięty zostawiłam na całą noc. Zarówno skrzyp, jak i pokrzywa były suszone.
Wywar wyglądał tak:
Po gotowaniu półtorej godziny, zostawiłam wszystko do ostygnięcia:
Farbowałam 3 motki wełny ( dwie kremowe i jedną siwą ) oraz kawałek lnianego materiału. Tak wyglądały po wyciągnięciu jeszcze mokre :
A tak już po wyschnięciu:
Kolory nie są mocno efektowne, ale odcienie zieleni bardzo dobrze widać. Małe natężenie koloru wynika prawdopodobnie z tego , iż barwnik był suszony , a nie świeży. Już niedługo na brzozach pojawią się świeżę liście, zakwitną przeróżne kwiaty i mam nadzieję, że moja gama kolorystyczna wzbogaci się o wiele kolorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz