piątek, 24 sierpnia 2012

Beeeez :)






Prawie koniec wakacji , wyjazdów i odpoczynku :). Niedługo studia i czas nadrobić posty :D.

Na pierwszy ogień idzie farbowanie bzem. Zerwałam dziś całą miseczkę gronek bzu. Rozgniotłam je następnie moździerzem, następnie wsadziłam do niego wełenkę i całość zagotowałam :).






Wełna , którą farbowałam była 100%. Nr 1 i 3 były wcześniej zaprawiane ałunem. Natomiast nr 2 i 4 nie. Nr  3 i 4 gotowały się w wywarze około godziny, Nr 1 około 15 minut,  natomiast nr 2 stał już w zimnym wywarze około 5 godzin. Jak widać użycie ałunu nie wpływa na intensywność barwy , jestem tylko ciekawa czy wpływa na dłuższe utrzymanie barwy o takim kolorze  



     


Największym zaskoczeniem było dla mnie zachowanie się lnu w tym wywarze, zapomniałam wrzucić kawałka testowego podczas gotowania, natomiast razem z wełną nr 2 do ostygłego wywaru dodałam kawałek lnianej dratwy. Efekt wyszedł prześliczny , a ja wykorzystałam go do zrobienia bransoletki razem z ręcznie ( przeze mnie i mojego TŻ :) ) zrobionych glinianych koralików :).




5 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie się to czyta :) wczoraj próbowałam moich sił z bzem, ale wełenki jeszcze się suszą.
    Kolory wyszły podobnie, też trzymałam ok godziny, a wcześniej traktowałam ałunem. Jedyne co wyszło inaczej to mały moteczek moczony wcześniej z octem, ten był dosyć ładnej (nieprzygaszonej) barwy różowej, ale to już jak kto co tam lubi ;)
    Tego lila lnu pozazdrościłam, choć w lny się nie bawię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja octu używam jedynie do utrwalenia koloru , czyli płuczę wełny po farbowaniu mieszanką octu z wodą :) . A kolor wyjełam wtedy bo chciałam taki blady. Co do Lnu - cudowny , gdybym wiedziała, że taki wyjdzie, a nie jak wcześniej prawie żadnych efektów wrzuciłabym go o wiele więcej, a teraz znowu muszę zbierać i farbować :D

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Ja zamoczyłam to z ciekawości, bo antocyjany wybarwiające owoce w środowisku kwaśnym są bardziej czerwone, a w alkalicznym niebieskawe.
      Ze zbieraniem trzeba się spieszyć, bo ptaszory wyjadają co się da. Późną jesienią będą jeszcze owocować ligustry, ale nie wiem na ile są historyczne. Wiem tylko, że rosną na dziko na łąkach kserotermicznych, więc nie tylko w żywopłotach i starych ogłódkach działowych ;)

      Usuń
  2. Ligustr nie jest historyczny dla Europy średniowiecznej. Przywieziono go z Ameryki, gdzie był stosowany przez Indianki na trudne dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę poszukałam w necie i nie wiem o co chodzi w Twoim komentarzu? :) Farbowałam Bzem Czarnym, a nie Ligustrem.

      Usuń